Bird Life Malta - Piotr Ibrahim o kłusownictwie

Jestem członkiem BIRDLIFE Malta.
Lubię iść "w las" i nawet mam szczęście że zza okna słyszę śpiew ptaków- najczęściej wolę to od ględzenia ludzi.
https://birdlifemalta.org/















Piotr Ibrahim opublikował tekst o kłusownictwie / tradycjach łowieckich na Malcie

https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ludzie-przeciwko-mysliwym/mrefc90 

Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/Ludzie przeciwko myśliwym

PIOTR IBRAHIM KALWAS
Pisarz i reporter, od siedmiu lat mieszka w Egipcie
FACEBOOK | 488
TWITTER | 0
E-MAIL
KOPIUJ LINK
Zaczynają bardzo wcześnie. Zaraz jak zaczyna świtać. Głuche odgłosy strzałów poprzedza warkot silników, ujadanie psów i gardłowe nawoływania myśliwych. Potem zaczyna się dzień jak co dzień na Malcie i Gozo, wyspach słońca, morskiego wiatru i uśmiechniętych ludzi. Turyści uwielbiają Maltę, jest tutaj bezpiecznie, wesoło i gościnnie. Mało kto z przyjezdnych zwraca uwagę na pola porośnięte opuncjami, drzewami oliwnymi i palmami. Tam leżą martwe ptaki.
Tydzień temu zabili dwa flamingi. Następnego dnia dwa bociany. Wczoraj orzeł, dwa jastrzębie i kilkadziesiąt innych małych ptaków. Dzisiaj rano Gozo News podał informację o zabiciu kolejnego flaminga. To ofiary maltańskiej kaċċy. Ułamek procenta wszystkich ofiar.

Kaċċa znaczy po maltańsku polowanie. Polowanie na ptaki. To stary zwyczaj maltański, którego korzenie sięgają XVIII w. kiedy na Malcie głód był rzeczą zwykłą, a mieszkańcy polowali na ptaki, aby mieć co wrzucić do garnka. Głodu na Malcie już dawno nie ma, tradycja pozostała.

Jestem na Gozo, małej wyspie należącej do archipelagu maltańskiego. Zaczął się tu właśnie jesienny sezon polowań na ptaki. Naprzeciwko mojego domu jest inny, w którym wynajmują mieszkania kaċċaturi – myśliwi. Zazwyczaj jest to dwóch facetów, czasem ojciec z synem, czasem po prostu dwóch kolegów. Wieczorami siedzą na balkonach, piją wino ze szklanek, palą papierosy, czyszczą broń. Chodzą wcześnie spać, bo wstają skoro świt. Biorą psy i idą strzelać. Do ptaków.

Postanowiłem z nimi porozmawiać.

1.
- Polowanie na ptaki to moja największa pasja – mówi zaczepiony przeze mnie myśliwy. – Moje hobby.

I patrzy na mnie podejrzliwie, ściskając nerwowo strzelbę.

Jest ich dwóch. Spotkałem ich w środku wyspy, zaczajonych za kępą krzaków. Ogorzałe twarze, wojskowe uniformy w barwach ochronnych, wojskowe buty, chlebaki, dyndające na piersiach lornetki. Pasy z amunicją. Na głowach kapelusze w kolorze khaki. I cztery warczące wyżły.

- A czemu pytasz? – mówi ten drugi, pochylając się w moją stronę. – Jesteś dziennikarzem?

- Jestem.

- Fuck off – powiedział cichym, spokojnym głosem.

Kaċċa to praktykowane od pokoleń na Malcie polowanie na migrujące ptaki. Podobne do polowań w kilku innych krajach śródziemnomorskich Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/
Kaċċa to praktykowane od pokoleń na Malcie polowanie na migrujące ptaki. Podobne do polowań w kilku innych krajach śródziemnomorskich
2.
Dziesięć tysięcy facetów ze strzelbami i psami co rano jesienią i wiosną wyprawia się na Malcie i Gozo strzelać do ptaków.

Mark Sultana, szef organizacji Birdlife Malta, należącej do BirdLife International, od ponad pół wieku walczącej z kaċċa, mówi mi, że myśliwi wprost organicznie nienawidzą przeciwników mordowania ptaków. Siedzimy w biurze organizacji, w Ta’Xbiex, przepięknej dzielnicy na Malcie.

- Bo oni mordują. Trudno nazwać to polowaniem. Ptak nie ma żadnych szans, a do tego nie zabijają ptaków z jakiejkolwiek potrzeby innej, niż tradycja zabijania. Nie jedzą tych ptaków. To bezmyślne mordowanie.

BirdLife International to założona w 1922 roku w Wielkiej Brytanii międzynarodowa organizacja pozarządowa zajmująca się ochroną ptaków oraz ich siedlisk. Jej oddziały działają w 120 krajach.

Jak szacuje BirdLife Malta, co roku na Malcie zabija się pół miliona migrujących do i z Afryki ptaków. Jaskółki, drozdy, zięby, przepiórki, szczygły, pardwy, turkawki, dudki, żurawie, wilgi, szpaki, orły, jastrzębie i dziesiątki innych gatunków. Większość objętych ochroną w krajach UE, czyli także na Malcie. No i bociany z Polski.

- Ale te pół miliona to tylko mała Malta – mówi Sultana. - Do migrujących ptaków strzela się także we Włoszech, na Cyprze, w Libanie, Libii, Egipcie, Francji, Chorwacji, Albanii i w Grecji. W 2016 roku BirdLife International opublikował raport "Killing" dotyczący zabijania ptaków w rejonie Morza Śródziemnego. Dane są szokujące. Raport mówi o 25 milionach mordowanych co roku ptaków.

Ten raport, jak i inne dokumenty BirdLife International to makabra, świadectwo strasznego okrucieństwa myśliwych. Zawiera informacje o bardzo popularnych w krajach śródziemnomorskich, innych niż strzelanie, metodach chwytania ptaków: zastawianiu pułapek, w których ptaki giną w męczarniach, okaleczaniu złapanych, wabieniu ptaków specjalnymi urządzeniami imitującymi ptasie głosy, a także o potwornym procederze polegającym na smarowaniu drzew bardzo mocnym klejem. Zmęczone ptaki siadają na pokrytych klejem gałęziach i już nie mogą się poderwać. Przyklejone do gałęzi, przez wiele dni giną w męczarniach.

Na Malcie popularną metodą jest polowanie z gaġġa, czyli z klatką. Do klatki myśliwi wsadzają małego ptaka, czasem uprzednio łamiąc mu skrzydła. Ptak krzyczy z bólu i strachu, czym przyciąga uwagę innych ptaków, tych drapieżnych. Te chcą pochwycić rannego ptaka, zbliżają się do klatki, gdzie zostają zastrzelone przez zaczajonych nieopodal myśliwych.

Na tyłach mojego domu znalazłem wczoraj pięć zabitych dużych ptaków. Dwa były zupełnie poszarpane od pocisków. Nie wiem jakie to gatunki, nie znam się na ptakach.

3.
Zagajnik w okolicach Victorii, największego miasta Gozo.

Gozo Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/
Gozo
- Fuck off! – krzyczy kolejny facet ze strzelbą, w wojskowym t-shircie, którego pytam dlaczego strzela do ptaków. Siedzi z kolegą w pick-upie, na tylnym siedzeniu dostrzegam kilka strzelb i skrzynkę z amunicją. Na platformie wielka klatka z dwoma ujadającymi psami, sieci, małe klatki na ptaki.

- Mur inhexa! – wrzeszczy jego kolega przebrany za Rambo. Wybuchają śmiechem. Ten pierwszy pokazuje środkowy palec, wychyla się przez okno i spluwa mi pod nogi. Mur inhexa po maltańsku znaczy to samo, co fuck off po angielsku.

- Tak, są agresywni. Bardzo często są agresywni – mówi Mark Sultana. – Potrafią pobić zwracających im uwagę, krytykujących strzelanie. Nie tylko naszych pracowników z BirdLife, ale także zwykłych ludzi, zagranicznych turystów, dziennikarzy. Dostajemy masę pogróżek telefonicznie, smsami, mailami. Grożą nam.

- Dlaczego są tak agresywni? – pytam – dlaczego tak strasznie bronią tej krwawej rozrywki?

- Potęga tradycji, szczególnie właśnie tych krwawych, jest ogromna. Tak, to prawda, strzelanie do ptaków to ich życie, kaċċaturi czekają całe lato i zimę na te chwile, kiedy będą mogli zabijać.

- A co na to władze maltańskie?

- Kaċċa jest niestety legalna na Malcie, no i to głosy wyborcze. Duża pula.

- Nie za bardzo rozumiem…

- Dziesięć tysięcy myśliwych strzela do ptaków, dziesięć tysięcy głosów. Na Malcie (niecałe 500 tys. mieszkańców – red.) to ogromna ilość. Każdy rząd maltański, bez względu na opcję polityczną, ślini się do myśliwych. Poza tym, w samym rządzie i wśród decydentów maltańskich jest sporo polujących. Ludzi wykształconych, inteligentnych, światowych. To nie tylko ogorzali rolnicy, których spotykasz na Gozo. Zabójcy ptaków stanowią bardzo silne lobby na Malcie. I, co najgorsze, mają poparcie co najmniej połowy społeczeństwa.

- Dlaczego połowa Maltańczyków popiera strzelanie do ptaków?

- Tradycja – powtarza.

4.
Na początku roku na Gozo na małym jeziorku wylądowało stado łabędzi. Dwanaście sztuk. Zmęczone, przyleciały z daleka, może z Polski. Ptaki nie kontynuowały już dalej lotu do północnej Afryki, zdecydowały się zostać. Codziennie tłumy Maltańczyków i Gozytańczyków przybywały nad jeziorko, aby podziwiać łabędzie. Całe rodziny robiły sobie zdjęcia na tle pływających ptaków.

- To trochę tak, jakby w parku w Warszawie zamieszkało stado papug - śmiał się mój sąsiad - dla nas łabędzie to coś niespotykanego.

24 godziny na dobę pilnowała łabędzi policja. Cały czas nad jeziorkiem stał radiowóz, a siedzący w nim funkcjonariusze bacznie obserwowali łabędzie.

- Żeby nikt nie zamordował ptaków – mówi Sultana. – Gdyby nie było policjantów, prawdopodobnie myśliwi zastrzelili by już pierwszej nocy te łabędzie.

- Ale dlaczego, po co? Bezbronne piękne ptaki…

- Kiedy nad wyspami pojawiają się stada dużych ptaków, na przykład drapieżnych albo bocianów czy flamingów, policja stawiana jest na nogi przez naszych działaczy i zwykłych ludzi. Policjanci przekazują innym jednostkom informacje o stadzie, ptaki muszą być non-stop monitorowane. W innym wypadku, myśliwi wystrzelaliby je wszystkie. Nie ma pięknych ptaków, jest szał zabijania. To jest silniejsze od rozsądku czy uczuć.

5.
Dwa lata temu na Malcie odbyło się referendum na temat tej tradycji. Strzelać czy nie strzelać? Wygrali zwolennicy zabijania. Nieco ponad dwoma tysiącami głosów. Malta jest podzielona po równo: zwolennicy i przeciwnicy polowań walczą ze sobą.

- Tu jest lobby – mówi Mark. – Lobby myśliwych, myśliwych-polityków, właścicieli sklepów z bronią i odzieżą myśliwską. To dzięki nim wygrali.

- Skukinsyny – tak o myśliwych mówi Maria, młoda dziewczyna, którą zaczepiam w barze w Sliema, niedaleko Valletty – banda zboczonych sadystów. Myśliwi tacy są wszędzie, nie tylko tu, na Malcie. Torreadorzy czy faceci zabijający kijami foki w Norwegii są gotowi zatłuc obrońców zwierząt, tak jak to robią z bykami, fokami czy waleniami.

- Prymitywy, barbarzyńcy – dodaje siedzący obok Kevin, wytatuowany od stóp do głów chłopak. Jak mówi, walczy z polowaniami na ptaki od wielu lat, udzielając się we wszystkich manifestacjach i akcjach anty-myśliwskich.

- Młodzi Maltańczycy, prawie wszyscy, są wrogami polowań i chcą ich delegalizacji - mówi Maria – polują przede wszystkim ludzie po czterdziestce i starsi.

 Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/
Na Gozo widziałem strzelających do ptaków chłopców nie starszych niż 14-15 lat. Kaċċa jest legalna, ale obwarowana wieloma przepisami dotyczącymi sposobów polowania, limitami odstrzału, przepisami zakazującymi używania sieci, a przede wszystkim strzelania do gatunków chronionych. Mało który z myśliwych się tym przejmuje.

Chodzę po klifach północnego Gozo. To przepiękne dzikie miejsce o tajemniczym klimacie przywodzącym na myśl książki Allana Edgara Poe’a czy Lovecrafta. Na niebie krzyczące stada ptaków.

- Mój dziadek polował, mój ojciec polował, ja też poluję – mówi mi Matthew, pierwszy myśliwy, który mnie nie wyzywa i nie opluwa, wprost przeciwnie, starszy, bardzo miły pan.

Karmi psa. Zgodził się ze mną porozmawiać. Jak mówi, od lat poluje na gozytańskich klifach. W sezonach łowieckich, co weekend przypływa promem z Malty i rusza z psem na łowy. Od stóp do głów w wojskowych ciuchach. Wygląda jak podstarzały Rambo. Cieszy się, że jestem z Polski. Był dwa razy w Polsce. Na polowaniu.

- Ale nie na ptaki – śmieje się. – Na grubego zwierza.

Próbuje wymówić słowo "Karkonosze".

- Dlaczego pan strzela do ptaków, doktorze?

- To nasza stara tradycja. To styl życia, to namiętność i pasja moja i tysięcy Maltańczyków.

Matthew jest lekarzem-pediatrą, leczy dzieci.

- Jestem myśliwym – mówi z dumą. - Ja poluję, nie morduję. Kaċċa to fantastyczny relaks, odreagowanie na stresy całego tygodnia, to wolność.

- Zabijanie to wolność?

- Polowanie. Kiedy poluję, czuję się wolny, bliski natury, odzywa się we mnie jakaś atawistyczna moc, duch wolności, przygody. Kaċċa to tradycja mojej rodziny od trzech pokoleń, jestem z niej dumny. To tylko ptaki.

Milczy i wparuje się we mnie z uśmiechem. Kołujące nad naszymi głowami ptaki krzyczą jak opętane. Nie, nie widzę w jego oczach ani ironii, ani złośliwości. Widzę pustkę.

6.
Wiele ptaków nie ginie od razu. Dogorywają potem na polach i przy drogach. Na jesieni drogi i ścieżki Malty i Gozo pełne są pustych łusek po nabojach oraz martwych i rannych ptaków. Fragmenty ciał, głowy, skrzydła, odstrzelone nogi, rozerwane przez psy odwłoki, ptaki duże i małe rozjechane przez samochody. Chodzę nocami po wyspie, czasem słyszę żałosne piski dogorywających. Czuję wściekłość, rozpacz, bezradność.

- Nasi aktywiści przeczesują wyspy w poszukiwaniu rannych ptaków – mówi Mark Sultana. – Zwozimy je potem do weterynarzy. Niektóre da się wyleczyć, inne są tak zmasakrowane, że trzeba je uśpić.

Świecę latarką po krzewach, trawach, ale nie mogę znaleźć żadnego ptaka, słyszę tylko ten płaczliwy pisk. Raz tu, raz tam.

- Słyszałeś o "quail callers"? – pyta Maria. – To sztuczki tych bandytów ze strzelbami, oni używają nagminnie "quail callers".

- Co to jest?

- To takie parszywe urządzenie z nagranym głosem przepiórki. Myśliwi umieszczają je w trawach i krzewach. Ono zwabia inne ptaki, które są potem mordowane. To jest zakazane na Malcie, ale te skurwysyny i tak tego używają.

 Maltańscy myśliwi stanowią silne lobby wpływające na rząd i miejscowych polityków. Są okrutni, agresywni i zakłamani Foto: CABS / http://www.komitee.de/en/homepage
Maltańscy myśliwi stanowią silne lobby wpływające na rząd i miejscowych polityków. Są okrutni, agresywni i zakłamani
Wielu Maltańczyków, w przeciwieństwie do moich rozmówców, wcale nie chce rozmawiać o zabijaniu ptaków z cudzoziemcami, zmieniają temat, machają ręką, jak najbardziej chcą ukryć ten proceder.

- To wstyd, straszny wstyd dla Malty, to średniowieczni bandyci – mówi mój sąsiad. – Niech pan o tym nie pisze.

- U mnie w Polsce są tacy sami bandyci. I w wielu innych krajach. Wszyscy powinniśmy się wstydzić.

Kiedyś w "Times of Malta" był artykuł o hiszpańskiej corridzie. Ludzie pisali z oburzeniem o okrucieństwie Hiszpanów. Zalogowałem się i napisałem post o okrucieństwie kaċċa, potem napisała moja żona, potem nasz syn. Wszystkie posty usunięto w ciągu kilku minut.

Znalazłem kiedyś jednego ptaka podczas nocnych poszukiwań. Nie wiem co to za gatunek, nie znam się. Miał zmasakrowany dziób i odstrzelone skrzydło. Wtulił głowę w moją dłoń mocno, głęboko, przytulił się, słyszałem przez chwilę ciche żałosne bulgotanie i pikające szybko małe serce.

Co roku w basenie Morza Śródziemnego myśliwi zabijają i okaleczają nawet 25 milionów migrujących ptaków
 Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/
Co roku w basenie Morza Śródziemnego myśliwi zabijają i okaleczają nawet 25 milionów migrujących ptaków
- Co ja mam zrobić? – pamiętam jak szeptałem do siebie, idąc z ptakiem w stronę domu. – Co ja mogę zrobić…

Ale zaraz wszystko ucichło. Najpierw bulgotanie, zaraz potem pikanie. Tylko wiatr od morza.

- To jest lobby – mówi Mark. – Lobby zabójców.

7.
Polowanie na migrujące ptaki w sezonie wiosennym jest zabronione w całej UE, z wyjątkiem Malty. Dyrektywa unijna dotycząca polowań na ptaki robi wyjątek dla tego wyspiarskiego państwa, zezwalając na polowania tylko na turkawki i przepiórki.

- Unia zrobiła wyjątek, bo gdyby tego nie zrobiła, myśliwi i zwolennicy polowań mogliby zachwiać poparciem społecznym dla Unii (Na Malcie jest jedno z największych poparć dla członkostwa w UE) – mówi Kevin. – To polityka.

Każdy myśliwy ma określony limit ptaków, które może odstrzelić. Ma to zapisane w swojej licencji. Mało kto się tym przejmuje.

- Limit? Chyba żartujesz! Walą we wszystko, co leci – oburza się Maria. – Zabijają bociany, łabędzie, flamingi, orły i inne ptaki, są opętani manią zabijania, każda próba zakazania, bądź tylko ograniczenia strzelania, powoduje u nich niepojętą furię. Przejdź się klifami na północnym i południowym Gozo w szczycie polowań i spróbuj pogadać z myśliwymi. Od razu zabierz apteczkę.

8.
Ale doktor Matthew jest spokojny i bardzo uprzejmy. Chce mnie poczęstować qaghaq ta’l-ghasel, popularnym maltańskim ciastkiem z miodowym nadzieniem. Nie ma w nim krztyny agresji.

- Kocham strzelać, kocham polować, czuję że żyję – rozmarza się, głaszcząc psa. - W zimie jadę do Afryki. Myśliwi dbają o zwierzęta najbardziej ze wszystkich. Jesteśmy spokojnymi ludźmi.

W ciągu ostatnich trzech dekad liczba turkawek na Malcie zmniejszyła się o 80 proc.

9.
W kwietniu tego roku znany brytyjski prezenter telewizyjny, pisarz i aktywista na rzecz praw zwierząt Chris Packham i jego kamerzysta zostali pobici i zwyzywani przez gozytańskich myśliwych, jak tylko wycelowali w nich kamerę.

Mieli ranne ptaki w klatce – relacjonował. – Duże.

 Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/
Wezwana policja uznała Anglika za agresora i osadziła na kilka godzin w areszcie, po czym ukarała wysoką grzywną jego i jego ekipę filmową.

- Ale Chris i tak zrobił film o mordowaniu ptaków na Malcie – mówi Maria. – Cała Brytania go obejrzała.

10.
Maria i Kevin wyliczają reakcje myśliwych na próby walki z kaccą: groźby podpalenia domów, kilkukrotne morderstwa psów i kotów należących do działaczy, wyzwiska, rzucanie kamieniami w samochody, maile z pogróżkami, nękanie nocnymi głuchymi telefonami.

- Tak, ci bandyci ze strzelbami są zdolni cię pobić i robią to często – dodaje Kevin. – Siedzą w swoich wieżach, pełni nienawiści do ptaków i ich obrońców. To bydlaki są. Policja? Zapomnij.

Te wieże, a właściwie małe kamienne domki, to charakterystyczny obraz maltańskiego i gozytańskiego krajobrazu. W dawnych czasach służyły chłopom do przechowywania narzędzi i jako miejsce odpoczynku od parzącego słońca. Dzisiaj często służą jako punkty strzelnicze dla myśliwych. Oprócz tego na polach i klifach stoją drewniane budki i wieże, na których czają się uzbrojeni po zęby faceci.

11.
- Tak naprawdę, to my, myśliwi, bardziej dbamy o ptaki, niż ten cały BirdLife – mówi mi Matthew. – Związek myśliwski St Hubert Hunters łoży pieniądze z naszych całkiem wysokich składek na ochronę ptaków i innych zwierząt. Polują tylko ludzie z licencją, którzy z szacunkiem podchodzą do ptaków.

W ciągu ostatnich trzech dekad liczba przepiórek na Malcie zmniejszyła się o 30 proc.

12.
- Polują wszyscy, którzy chcą – mówi Kevin. - Całe rodziny. Jeszcze na Malcie policja od czasu do czasu kogoś złapie, ale na Gozo wszyscy się znają. Policjant to zazwyczaj znajomy albo znajomy znajomych. Wielu gliniarzy patrzy przez palce na te barbarzyństwo, czasem sami polują.

Kary za strzelanie bez licencji, za zabijanie chronionych gatunków czy za łapanie ptaków w pułapki sięgają nawet 10 tys. euro, a w ekstremalnych przypadkach recydywy, myśliwym grozi kara do dwóch lat więzienia.

Tysiące Maltańczyków walczy z myśliwymi. Z Europy zjeżdżają tu obrońcy praw zwierząt, aby ich wspomagać w walce Foto: BirdLife Malta / http://birdlifemalta.org/
Tysiące Maltańczyków walczy z myśliwymi. Z Europy zjeżdżają tu obrońcy praw zwierząt, aby ich wspomagać w walce
Moira Delia, aktorka i jedna z najpopularniejszych spikerek maltańskiej telewizji, wzywająca do zaprzestania okrutnej tradycji, wielokrotnie była wyzywana od "ptasich kurew", a zwolennicy polowań wypisywali obraźliwe napisy wobec aktorki na murach maltańskich miast.

Na Maltę zjeżdżają aktywiści z całej Europy walczyć z myśliwymi.

- Najwięcej z Niemiec – mówi Maria. – Oni są ostrzy, najlepsi, potrafią zaatakować myśliwych, uszkodzić im broń i zniszczyć pułapki. Robią też prowokacje wobec policji.

- To znaczy?

- Sami instalują sieci, albo pułapki i dzwonią na policję, żeby zobaczyć jak na to zareagują. Jeżeli policja lekceważy takie wezwania, informują o tym prasę, media społeczne i wyższe władze. Doprowadzili takimi akcjami do tego, że teraz policja prawie zawsze przyjeżdża do wezwań w sprawie ptaków. Mają swoich ludzi w Parlamencie Europejskim. Przyjeżdżają też aktywiści z Wielkiej Brytanii, Skandynawii, z Włoch, z Polski też byli. To ludzie całkowicie oddani walce z myśliwymi, nie śpią, tylko dzień i noc śledzą myśliwych.

Polscy posłowie i posłanki do Parlamentu Europejskiego stanowili jedną trzecią wszystkich europejskich parlamentarzystów, którzy w 2016 poparli wniosek BirdLife Malta o spotkanie z unijnym komisarzem ds. środowiska Janezem Potocnikiem ws. wiosennych polowań na ptaki na Malcie. Są najliczniejszą reprezentacją narodową w Parlamencie Europejskim, która wsparła tę inicjatywę.

13.
Dwa wielkie ptaki znalazła na polu moja sąsiadka. Zrobiła zdjęcia, pokazuje. Widzę krew, odstrzeloną łapę, zmasakrowane skrzydło, wyprute wnętrzności. Zamieści na Facebooku.

- Dokarmiamy ptaki, sprawdzamy ich gniazda – wylicza doktor Matthew, poprawiając karabin na ramieniu. - Budujemy budki lęgowe…

- Doktorze Matthew… - przerywam mu.

- Tak?

Wieje ostry wiatr. Z godziny na godzinę coraz mocniejszy, przyginający do ziemi palmy i stare oliwne drzewa. Maltańczycy nazywają go grigal, przywiewa zimno i deszcze. Ptaki latają nisko, krzyczą jak na filmie Hitchcocka. Może turkawki, może przepiórki, może drozdy. Nie wiem, nie znam się na ptakach.

– Pan jest bydlakiem, doktorze.

Chcesz być na bieżąco z najważniejszymi informacjami dnia? Polub Onet Wiadomości na Facebooku!



(JaS)

Źródło: Onet
Polecamy:
Andrzej Saramowicz: Islam może zabijać. Jak każda religiaWięcej tekstów autora
Tematy: Myśliwi, Polowanie, Malta

O firmie Prywatność Reklama Praca w Onecie Mapa serwisu
© 2018 Grupa Onet.pl S.A. - Developed by DreamLab

Komentarze

Popularne posty